poniedziałek, 15 września 2014

157. Moje miejsce pracy kreatywnej i blogowej - wyzwanie, dzień 1.



Ula z bloga Sen Mai zaprasza na trzecie wyzwanie blogowe!

Szczegóły na pasku bocznym i na blogu Sen Mai.

Postanowiłam wziąć udział.

Na dziś przypada dzień pierwszy wyzwania, którego tematem jest:

Moje miejsce pracy blogowej i kreatywnej.





Otóż, nie posiadam w swoim mieszkaniu pokoju, w którym mieściłby się mój "warsztat" kreatywny. Nie dysponuję nawet stałym kątem, w którym mogłabym zaszywać się, gdy tylko najdzie mnie ochota na kartkowanie...

Swoją twórczą energię wyzwalam w różnych miejscach, najczęściej są to łóżko i podłoga w sypialni. Ostatnio zaczęłam wykonywać przeszycia maszynowe na swoich kartkach, więc wówczas dochodzi jeszcze stół w kuchni, na którym stawiam maszynę do szycia i tak biegam to z kuchni do sypialni, to z sypialni do kuchni.

Czasem "rozłożę się" w pokoju dziennym i do kuchni, a w zasadzie stołu z maszyną do szycia mam krok.

Mój cały "sprzęt" kartkowy trzymam pod naszym łóżkiem sypialnianym, a maszyna stoi "na widoku" bo taki trochę zabytek z niej (ma prawie 30 lat) i w tym swoim oryginalnym "opakowaniu" prezentuje się dość dobrze, i nawet kolorystycznie pasuje nam do wnętrz.

Z racji tego, że nie posiadam stałego kąta do pracy, zazwyczaj tworzę swoje skromne prace podczas gdy synek śpi. Wtedy spokojnie bez stresu jestem w stanie zacząć, i co ważne dla mnie, dokończyć to, co zaczęłam tworzyć...

Jak każdej marzycielce, zdarza mi się pofruwać w chmurach i pomarzyć o swoim przyszłym miejscu, w którym z kubkiem inki w ręku, zasiadałabym i zabierałabym się za swoje hobby.

Pewnie byłoby to proste biurko/stolik z wnęką zamykaną na kluczyk, a w niej "ciężki" sprzęt oraz nadstawka nad biurko lub regalik, tudzież półki, a na nich inne drobiazgi. Reszta, pewnie i tak, nadal schowana byłaby pod łóżkiem, a byłyby to pewnie te rzeczy, które trudniej wyeksponować. Pragnienia może niespecjalnie wygórowane, ale ja staram się myśleć realnie i biorę pod uwagę metraż naszego jedynego pokoju, w którym owe biurko mogłoby stanąć. A pokojem tym jest sypialnia, właśnie.

A już bardziej poważnie (schodzę z chmur na ziemię) to na razie do szczęścia wystarczyłyby pojemniki z pokrywkami, które wypatrzyłam kiedyś w Ikei, którymi zastąpiłabym te nieciekawe kartony, w których obecnie trzymam materiały.

I kubek inki. :)