Witam słonecznie. :)
Nie wiem jak Was, ale te upały bardzo mnie męczą. Wiem, może i dziwna jestem ale ja nigdy nie lubiłam kąpać się w słońcu, lecz może jedynie nieco smagać się w jego promieniach i to przez krótki czas. I pewnie dlatego taki bladzioch wieczny ze mnie. :) Z resztą jak nawet zasiedziałam się jakimś cudem na słońcu to i tak nie robiłam się brązowa, tylko czerwona a potem znowu skóra wracała do swojego koloru sprzed opalania. :)
Ale ja nie o tym chciałam dywagować...
Chowając się z synkiem w domu w czasie gdy za oknem upały nie do wytrzymania, wpadłam na pomysł przerobienia butelki z płynem do naczyń na bardziej przyjemną dla oczu, bowiem - nie wiem jak Wy - ale ja nie przepadam za widokiem płynu do naczyń w oryginalnej butli na blacie kuchennym. I gąbki też. Na gąbki, jak na razie, mam taki pomysł, że chowam je do szafki pod zlew. :)
Otóż postanowiłam przemalować butelkę farbą tablicową (pod ręką miałam jedynie czarną) i dołożyć stary dyspenser po dozowniku do mydła. Jako, że butelka jest wysoka, a dyspenser ma umocowaną krótką rurkę, przedłużyłam ją... słomką do napojów.
A oto efekt:
A więc, aby móc uprzyjemnić dla oka plastykową butlę płynu do naczyń, potrzebujemy:
butelkę po płynie do naczyń (lub opcjonalnie pełną butelkę, którą też przecież od razu możemy odmienić), trochę farby tablicowej, stary dyspenser po dozowniku mydła w płynie (ważne aby pasował do gwintu naszej butelki), słomkę do napojów.
Wykonanie?
Banalnie proste: z butelki zdejmujemy etykietę, odkręcamy nakrętkę (tu warto przypomnieć o świetnej akcji Zakretki.info - pomagamy nie tylko przyrodzie, a więc wiadomo co możemy zrobić z niepotzrebnymi zakrętkami) i malujemy pierwszą warstwą farby. Odstawiamy do wyschnięcia. Po wyschnięciu nakładamy dokładnie kolejną warstwę i znowu odstawiamy do wyschnięcia. Posiadany dyspenser przedłużamy słomką przyciętą na odpowiednią długość, tak aby sięgała blisko dna butelki. Przykręcamy go i ... gotowe! Teraz wystarczy uzupełniać płyn, bo dozownik na pewno posłuży na dłużej. :)
Efekt, jak najbardziej, cieszy moje oko. A męża? Ech, zamarudził co ja znowu kupiłam, więc uznał przynajmniej, że prezentuje się chyba całkiem ok, skoro spoglądając na niego, stwierdził, że to mój sklepowy zakup, a nie ręczna robota. :)
genialne w swej prostocie!
OdpowiedzUsuńDziękuję za sympatyczne słowo. :)
UsuńKatarynko, teraz ta butelka wygląda rewelacyjnie! Pomysł świetny, zainspirowałaś mnie i czuję, że - jeśli mogę - skorzystam z Twojego pomysłu! Świetne, naprawdę.
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Cieszę się bardzo, tym bardziej, że planujesz wcielić pomysł w życie. :)
UsuńPochwal się. :)
P. S. Marysiu, najlepiej użyj może "solidniejszej" butelki po płynie, bo ten biedronkowa butla jest taka miękka, a są inni producenci, którzy oferują płyn w twardszym plastyku. Myślę, że będzie jeszcze lepiej!
Pozdrawiam!
a ja się zastanawiałam co zrobić ze swoim płynem - idealny pomysł :) do wykorzystania we własnym mieszkaniu :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Niewiele pracy, a efekt ciekawy i nie trzeba butli chować do szafki, jeśli już faktycznie razi jej obecność na blacie. :) Ja chowałam, kombinowałam ale zawsze, koniec końców, najwygodniej było jak butla znajdowała się pod ręką czyli przy zlewie. I narodził się pomysł. :)
OdpowiedzUsuńKolejny świetny i prosty sposób :) Coraz bardziej mi się tu podoba!
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie!
UsuńPo prostu genialne! A ja głupia szukam dużego dozownika ;-) Dyspensera tylko nie mam...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpadł Ci w oko! ;) :) Podpowiem Ci, że ja swój wzięłam ze starego dozownika na mydło, który potłukł się. Pozdrawiam!
UsuńFantastyczny efekt... bardzo fajny dozownik w efekcie końcowym.
OdpowiedzUsuń