Witam serdecznie,
kilka dni temu trafiłam na fajnego bloga prowadzonego przez Anię Legenza,
klik, aby przenieść się na bloga Ani.
Tam właśnie odkryłam banalnie prosty przepis na farbę tablicową.
Ania przy pomocy tej farby "upraktyczniała" słoiki, a ja postanowiłam przy jej użyciu odnowić stary, brzydki taboret, którym posiłkowaliśmy się podczas wykańczania naszego mieszkania.
W zasadzie decyzja była taka: jak się nie uda, taboret bez żalu trafi do kontenera,
a jak uzyskany efekt będzie zadowalający, zostawię go.
Tak więc zabrałam się za przygotowanie mieszanki, do której przygotowania potrzebujemy:
Proporcje są następujące:
1 miarka sody oczyszczonej, 3 miarki farby akrylowej i odrobina wody.
Sodę zalewany niewielką ilością wody. Mieszamy. Do powstałej gładkiej masy dodajemy farbę. Znowu mieszamy i gotowe!
Oczywiście możemy przygotować większą ilość mieszanki, w zależności ile jej potrzebujemy ale pamiętajmy o odpowiednich proporcjach!
Taboretu specjalnie nie przygotowywałam, tylko przetarłam go octem
Następnie pomalowałam dwiema warstwami przygotowanej farby,
drugą po 4. godzinach od nałożenia pierwszej,
ale zanim naniosłam tę drugą warstwę, przeszlifowałam taboret papierem ściernym.
Czynność powtórzyłam, po dokładnym wyschnięciu drugiej warstwy farby.
Starajmy malować nasz przedmiot dość sprawnie, ponieważ mieszanka dość szybko gęstnieje.
Do zrobienia miękkiego siedziska wykorzystałam poduszkę,
a obicie powstało ze starego, zakupionego w lumpeksie specjalnie na tę okoliczność, sweterka, który pocięłam zachowując kształt kwadratu.
Przeszyłam na maszynie w miejscach,
gdzie należało to zrobić,
aby materiał nie spruł się.
A oto efekty mojej pracy...
Bardzo się cieszę, że Cię zainspirowałam. Stołek jest nie do poznania! Wygląda przecudnie, a ja uwielbiam takie metamorfozy :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję, Aniu...
UsuńBardzo fajnie, że pokazałaś swój taboret bo sama mam w domu prawie identyczny i dwa bardziej "stylowe". Wszystkie potrzebuję odświeżenia i też zastanawiałam się nad farbą tablicową (ja dodaję zamiast sody, fugę:)) Twój efekt przekonał mnie, że nie ma na co czekać tylko brać się do roboty!:)
OdpowiedzUsuńTym bardziej, kochana, że w zasadzie jeden dzień i po sprawie, taboret może być gotowy i cieszyć oczyska. :)
UsuńDzięki za odwiedziny!
Pozdrawiam,
Katarynka
rewelacja - dzięki za tutka :-) zawsze zastanawiałam się jak to się robi ... :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny i miłe słowo, ale podziękowania za tutek należą się Ani, bo to u Niej znalazłam przepis na "domową" farbę tablicową. :)
UsuńPozdrowionka!
Ale ma fajny "sweterek"! Wygląda bardzo przytulnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę! I jest mega wygodny. :)
UsuńPozdrawiam,
Katarynka
Nowe życie taboretu ;-) Świetnie Ci się udała ta metamorfoza. Ja jestem zdecydowanie za odnawianiem, przerabianiem niż wyrzucaniem. Pozdrawiam, Karolina.
OdpowiedzUsuńKarolina dziękuję Ci za miłe słowa!
UsuńU mnie czeka już kolejny mebel na "niewyrzucenie" (choć taki był zamiar jeszcze kilka miesięcy temu) i nadanie nowego "życia"!
Pozdrowionka!
Katarynka
Jak ja lubię takie coś z niczego! Gratulacje, wyszło super! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za miłe słowa!
UsuńAle super to wykombinowałaś :) Świetnie wyszło ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńWow! Piękny!
OdpowiedzUsuńMam takiego starocia w domu i myślałam o wyrzuceniu ale dałaś mi świetny pomysł!
Dziękuję! Ja też chciałam wyrzucić, za każdym razem jak spojrzałam, myślałam sobie - pozbędę się grata, ale coś mnie trzymało, bo - koniec końców - nie zrobiłam tego. :)
UsuńWow, wygląda fenomenalnie! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że spodobało się. :)
UsuńŚwietny pomysł z tym sweterkiem. Do podpatrzenia :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł z tą farbą, wychodzi jakby domowa kredówka :)
OdpowiedzUsuńStołek jak nowy, super teraz wygląda i nic nie widać, że był w gorszym stanie :)
OdpowiedzUsuńMetamorfoza wyszła znakomicie.
OdpowiedzUsuń